Kto jest bez grzechu, niech rzuci hamburgerem... Dziękuję, nikogo nie widzę.
Wszystkim nam znane jest powiedzenie, że nie tyjemy od grudnia do stycznia, lecz od stycznia do grudnia z krótką przerwą na lato... Lato jest zwykle porą roku, która jest pełna sportu, ruchu, zdrowego jedzenia i dumnie obnoszonej, ciężko wywalczonej figury bikini. A potem nadchodzi jesień... A my myślimy, że to już tak zostanie, że nie przytyjemy, bo ciało przestawiło się na inny, szybszy, bardziej wydajny sposób spalania kalorii.A jesienne jedzenie jest takie pyszne...
Od października do grudnia kotlecik, hamburgerek, pizza, makaron carbonara, deska serów, deska wędlin, szwajcarskie raclette, kebab a do tego winko, piwko, jakiś koktajl, lody, torcik z owocami (bo owoce są przecież takie zdrowe)... Ot, takie małe grzechy jesieni... W końcu jesteśmy szczupłe, wysportowane i spalamy te kalorie w spaniu.
Niezauważalnie wąskie dżinsy, ktróre z taką dumą nosiłyśmy w lecie, stają się jakby bardziej obcisłe. Pierwsza myśl to, że pewnie zbiegły się w praniu. Ale gdy musimy popuścić pasek w talii - najpierw o jedną, a potem o drugą dziurkę. wszystko staje się jasne.
I tak letnia figura, o którą wywalczyłyśmy pół roku i z której byłyśmy tak dumne latem, powoli odchodzi w niepamięć a my ze szczupłej i wysportowanej laski zaczynamy zamieniać się w przytulnego Kubusia Puchatka, którego marzeniem jest przytulna sofa i dobre jedzonko. Dużo dobrego jedzonka...
W końcu mijają święta, sylwester, nowy rok i my odważamy się w końcu stanąć na wadze i DZONK! Jedno spojrzenie na wynik i wszystko jasne... W końcu człowiek uczy się na błędach, więc czas na rachunek sumienia.
Więc po kolei...
Od lewej do prawej: torcik z czewonymi porzeczkami i bezą włoską, lody waniliowe "spaghetti" z sosem truskawkowym, bitą śmietaną i posypane białą czekoladą, tarta cytrynowa z bezą, kurczak z grila z dipami i pieczonymi jarzynami i "deska kolacyjna", czyli mieszanka wędlin, sera, warzyw, do tego smalczyk, świeże masło i pieczywo.
I siedmiodaniowe menu degustacyjne w restauracji z gwiazdką Michelina.
Od lewej do prawej: pierwsze czekadelko (brioszka z dipami i domowy chleb chrupki), zupa z kukurydzy z pstrągiem i szafranem, tatar wołowy z czarnym czosnkiem, malinami i nastrucją, drugie czekadełko, tuńczyk z czerwonymi burakami, porem i bergamotką, loup de mer z melonem i fasolką szparagową, pieczone prosię z białą kapustą i brzoskwinią, perliczka z kuskusem, grzybami i zielonym groszkiem, deser z mango, kokosem i białą czekoladą.
... i towarzyszące wina - chardonnay, weissburgunder i rioja.
A grudniu - raclette... Co to jest raclette? To szwajcarska supergrzeszna potrawa z roztopionego sera zawierająca chyby z 1000 kalorii w jednym kęsie... Raclette je się ze świeżym chlebem maczanym w garnku z bulgoczącą aromatyczną potrawą. Wersja, którą jadłam, nazywała się "raclette Hawaii" i zawierała pokrojonego ananasa (owoce dla uspokojenia sumienia) i drobno pokrojoną papryczkę chili. A do popicia - szwajcarskie czerwone wino...
Przyznaję się - w święta nie grzeszyłam... Wprawdzie nie było dietetycznie, ale bez obżarstwa i raczej mało spektakularnie...
Wszystkim nam znane jest powiedzenie, że nie tyjemy od grudnia do stycznia, lecz od stycznia do grudnia z krótką przerwą na lato... Lato jest zwykle porą roku, która jest pełna sportu, ruchu, zdrowego jedzenia i dumnie obnoszonej, ciężko wywalczonej figury bikini. A potem nadchodzi jesień... A my myślimy, że to już tak zostanie, że nie przytyjemy, bo ciało przestawiło się na inny, szybszy, bardziej wydajny sposób spalania kalorii.A jesienne jedzenie jest takie pyszne...
Od października do grudnia kotlecik, hamburgerek, pizza, makaron carbonara, deska serów, deska wędlin, szwajcarskie raclette, kebab a do tego winko, piwko, jakiś koktajl, lody, torcik z owocami (bo owoce są przecież takie zdrowe)... Ot, takie małe grzechy jesieni... W końcu jesteśmy szczupłe, wysportowane i spalamy te kalorie w spaniu.
Niezauważalnie wąskie dżinsy, ktróre z taką dumą nosiłyśmy w lecie, stają się jakby bardziej obcisłe. Pierwsza myśl to, że pewnie zbiegły się w praniu. Ale gdy musimy popuścić pasek w talii - najpierw o jedną, a potem o drugą dziurkę. wszystko staje się jasne.
I tak letnia figura, o którą wywalczyłyśmy pół roku i z której byłyśmy tak dumne latem, powoli odchodzi w niepamięć a my ze szczupłej i wysportowanej laski zaczynamy zamieniać się w przytulnego Kubusia Puchatka, którego marzeniem jest przytulna sofa i dobre jedzonko. Dużo dobrego jedzonka...
W końcu mijają święta, sylwester, nowy rok i my odważamy się w końcu stanąć na wadze i DZONK! Jedno spojrzenie na wynik i wszystko jasne... W końcu człowiek uczy się na błędach, więc czas na rachunek sumienia.
Więc po kolei...
Od lewej do prawej: torcik z czewonymi porzeczkami i bezą włoską, lody waniliowe "spaghetti" z sosem truskawkowym, bitą śmietaną i posypane białą czekoladą, tarta cytrynowa z bezą, kurczak z grila z dipami i pieczonymi jarzynami i "deska kolacyjna", czyli mieszanka wędlin, sera, warzyw, do tego smalczyk, świeże masło i pieczywo.
I siedmiodaniowe menu degustacyjne w restauracji z gwiazdką Michelina.
Od lewej do prawej: pierwsze czekadelko (brioszka z dipami i domowy chleb chrupki), zupa z kukurydzy z pstrągiem i szafranem, tatar wołowy z czarnym czosnkiem, malinami i nastrucją, drugie czekadełko, tuńczyk z czerwonymi burakami, porem i bergamotką, loup de mer z melonem i fasolką szparagową, pieczone prosię z białą kapustą i brzoskwinią, perliczka z kuskusem, grzybami i zielonym groszkiem, deser z mango, kokosem i białą czekoladą.
A grudniu - raclette... Co to jest raclette? To szwajcarska supergrzeszna potrawa z roztopionego sera zawierająca chyby z 1000 kalorii w jednym kęsie... Raclette je się ze świeżym chlebem maczanym w garnku z bulgoczącą aromatyczną potrawą. Wersja, którą jadłam, nazywała się "raclette Hawaii" i zawierała pokrojonego ananasa (owoce dla uspokojenia sumienia) i drobno pokrojoną papryczkę chili. A do popicia - szwajcarskie czerwone wino...
Przyznaję się - w święta nie grzeszyłam... Wprawdzie nie było dietetycznie, ale bez obżarstwa i raczej mało spektakularnie...
Komentarze
Prześlij komentarz