Pizza w Pizza Hut, czyli znowu jem na mieście...

Wygląda na to, że jedzenie na mieście zaczyna wchodzić mi w nawyk. Tym razem miałam ochotę na pizzę, ale nie tą typową pizzę włoską, lecz tą w Pizza Hut: grubą, zrobioną na puszystym cieście, z soczystymi dodatkami.



Po przeglądnięciu menu zdecydowałam się na Barbecue Lovers Pan Pizza w normalnym rozmiarze, do wyboru były jeszcze rozmiary średni i duży. Na mojej pizzy wylądowały bekon, mielona wołowina i czerwona cebula, a zamiast sosu pomidorowego użyto sosu barbecue. Uwielbiam to połączenie smaku umami z bekonu i wołowiny ze słodyczą czerwonej cebuli i sosu barbecue. Palce lizać... Wszystko to popiłam colą light (moje sumienie nie pozwoliło mi na normalną colę).
Colę dostałam od razu, a pizza została przynieniesiona po około 15 minutach i nie rozczarowała mnie ani na sekundę. Ciągnący ser, smaczne dodatki i puszyste ciasto rozpływały się w ustach...



Potrzebowałam niecałych 30 minut na dojście do etapu finalnego mojego "pizzowego grzechu":


Za pizze i dużą colę light zapłaciłam 15 euro + 1euro napiwku dla kelnera, co daje w przeliczeniu ok 67 złotych.
Na pewno interesuje was, ile kosztuje pizza w niemieckiej Pizzy Hut. Dla zainteresowanych wrzucam zdjęciu z ich menu restauracyjnego.


A czy wy też lubicie amerykańską pizzę? Albo może jesteście pizzowymi purystami i uznajecie wyłącznie włoską pizzę?


Komentarze