W tym roku postanowiłam nie robić żadnych postanowień noworocznych. W zasadzie to nigdy ich nie robiłam i łamanie tej zasady w nowym roku nie byłoby jakąś większą tragedią, jednakże czytając inne blogi stwierdziłam, że jestem w zasadzie egzotą albo jakimś innym odszczepieńcem.
Dosłownie wszyscy robią postanowinia noworoczne :-(
Interesujące było w tym wszystkim czytanie na innych blogach, jakie postanowienia noworoczne były najbardziej popularne. Pod tym względem nie ma nic nowego, fitblogerki robiły postanowienia fitnesowe, blogerki kosmetycznie postanowienia związane z kosmetykami, blogerki parentingowe z dziećmi i rodziną, a szafiarki i blogerki lifestajlowe postawiły także i tym razem zajęły sie tematami modowo-ubraniowymi. Czyli nic nowego... No może poza postanowieniami związanymi z czytaniem książek, jak na przykład przeczytanie jednej ksiązki tygodniowo. Uważam, że taki rodzaj postanowień jest jak najbardziej rozwijający!
Drugą stroną medalu były podsumowania starego roku. Te były bardziej różnorodne niż postanowienia noworocznie i może dlatego bardziej interesujące. Jako początkująca posiadaczka bloga mogłam za jednym rzutem oka zobaczyć "życie w pigułce" wielu blogerek. I niekiedy im pozazdrościć.
Ach, moja szara codzienność... Muszę coś z tym zrobić...
Acha - a jednak mam nowe postanowienie: dodanie kolorów do mojej codzienności :-)
Komentarze
Prześlij komentarz