Co na śniadanie? (2)


Witajcie! Dzisiaj zapraczam was na drugi post z cyklu "Co na śniadanie?", w którym przedstawiam wam moją wczesnoporanną twórczość kulinarną. Przyznaję się bez zahamowań, że nie jestem żadną kulinarną wróżką, która potrafi z niczego wyczarować dwudanionwy obiad z deserem. Mogłabym powiedzieć, że jestem raczej kulinarnym leniwcem i dlatego wszystko, co gotuję, musi dać się zrobić na szybko i z jak najmniejszym nakładem pracy. Jest to bardzo ważne, gdy rano ma się naprawdę mało czasu. Dodatkowym wymaganiem jest to, że jedzenie musi to ładnie wyglądać, tak żeby samo wskakiwało do buzi i - co jest najważniejsze - bardzo dobrze smakować. I czy tak jest, oceńcie sami na podstawie moich pięciu śniadań na szybko z poprzedniego wpisu z tego cyklu

Poniedziałek
Na moim poniedziałkowym talerzu śniadaniowym widzicie trzy grzanki z chleba ciabatta. Ciabatta została mi z weekendu i stwierdziłam, że świetnie nadaje się na grzanki. Pokroiłam ją więc na kromki i wrzuciłam do tostera. Na gotowe grzanki położyłam tatar ze matjesa wymierzany z ziołowym serkiem homogenizowanym. Moje sumienie uspokajają dwie marchewki pokrojone w krążki i dwie klementynki. Do tego tradycyjnie kawa.

Wtorek
Wtorkowe śniadanie to bardzo grzeszna i puchata bułka pszenna posmarowana cienko margaryną. Na jedną połówkę dałam biały ser, utartą rzodkiewkę i pokrojoną w drobne piórka cebulą. A druga połówka to istny grzech. Miałam ogromną ochotę na coś słodkiego na śniadanie i zrobiłam sobie po prostu bułkę z miodem lipowym. Resztę powierzchni talerza zajęły oczywiście owoce i warzywa, czyli pokrojona w krążki jedna marchewka, pokrojone w ósemki jabłko i dwie klementynki. I nikogo już chyba nie dziwi wiecznie obecna kawa.

Środa
I znowu bułka, ale tym razem żytnia. Wydawało mi się, że kupiłam same pszenne, ale chyba przez pomyłką wylądowała tam jedna żytnia. Też była smaczna. Posmarowałam ją margaryną, położyłam na niej plaster szynki gotowanej,  plaster sera cheddar i na to wszystko nałożyłam po dużej łyżce ostrej tureckiej pasty paprykowej ajwar. Do tego pół dużego ogórka  pokrojonego w grube plastry i jedna klementynka. Wszystko zapiłam kawą i  - dzisiaj wyjątkowo na śniadanie - dodatkowo szklanka wody. Zazwyczaj nie piję wody do posiłków, lecz między nimi (lepsze trawienie), ale tym razem odczuwałam spore pragnienie. Pewnie to wina pikantnego ajwaru.

Czwartek
Czwartkowe śniadanie upłynęło mi pod znakiem puchata i chrupiącej bułki pszennej, którą posmarowałam cienko margaryną. Na bułce wylądował wędzony łosoś, pokrojene w plasterki jajko, drobno posiekana cebula i kleks mojego ulubionego sosu musztardowo-koperkowego (niestety, nie jest on zdrowy, bo kupuję go w supermarkecie z braku czasu). Do tego jedna cała marchewka i sześć rzodkiewek. Ponieważ w nocy z czwartku na środę wyjątkowo źle spałam, pozwoliłam sobie na dwa kubki kawy. Jak nałóg, to nałóg.

Piątek
I żeby nie było niespodzianek -  znowu bułka pszenna :-) Tym razem posmarowana nie margaryną, a serkiem ziołowym. Na bułce położyłam pokrojoną w paski paprykę i cebulą. Do tego tym razem całkiem duża porcja warzyw i owoców. Jedna marchewka i pół dużego ogórka pokrojone w grube plastry oraz jedna mandarynka.W końcu trzeba jakoś zrównoważyć grzeszną pszenną bułkę. A do po popicia nieśmiertelna kawa.
I to jest koniec mojego bułkowego tygodnia. Tak jakoś nie miałam ochoty na zdrowy chleb. Oczywiście, dla wszystkich, którzy jedzą zdrowo i 100% uważają, co ląduje na ich talerzach, to rzecz nie do pomyślenia. Ale czasem po prostu nie mam siły albo zwyczajnie mi się nie chce.
Pewnie macie pytanie, skąd u mnie zawsze świeże bułki? Po prostu robię większe zakupy w piątek lub w sobotę. Jak kupię większą ilość pieczywa, to dzielę je na porcje, pakuję je w woreczki strunowe i zamrażam  w zamrażarce. Wieczorem wyciągam je z zamrażarnika, żeby się rozmroziło przez noc, rano kładę na toster, 2 minuty z każdej strony i mam chrupkie i pachnące bułki prawie jak od piekarza.

Jak widzicie, nawet nie trzeba specjalnie się zoorganizować, żeby mieć szybkie i smaczne śniadania na co dzień! A co ląduje u was na śniadaniowym talerzu?



Komentarze