Wszystkim nam znana jest obiegowa prawda, że śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Ma on za zadanie dostarczenie nam energii, wprawienie nas w dobry humor i pozwolenie nam na wejście w nowy dzień. Jak powinno zatem - moim zdaniem - wyglądać i smakować śniadanie?
Po pierwsze, powinno być kolorowe, tak żeby już od pierwszego spojrzenia ślinka zbierała nam się w ustach.
Po drugie, powinno być smaczne, żeby nawet osoby, które w zasadzie nie są w stanie rano przełknąć nic, zastanowiły się nad zmianą swoich nawyków.
I po trzecie, powinno być szybkie w przygotowaniu, tak żeby nie mieć wymówek typu "bo nie mam czasu", "trwa za długo", "nie chce mi się wcześniej wstawać".
W związku z
moim noworocznym eksperymentem zdecydowałam się na fotografowanie moich śniadań przez trzy kolejne tygodnie od poniedziałku do piątku i pokazywanie ich na moim blogu. Serdecznie zapraszam na przegląd śniadań pierwszego tygodnia!
Poniedziałek
Na poniedziałkowe śniadanie zjadłam chleb typu pumpernikel posmarowany cienko margaryną. Na chlebie położyłam pokrojone w płasterki jajko i drobno posiekaną cebulę. Wszysko posoliłam, bo jajko bez soli smakuje naprawdę dziwnie. Jeżeli chodzi o warzywa, to tym razem na talerzu wylądowało osiem rzodkiewek i pół ogórka pokrojonego w grube plastry. Do popicia tradycyjnie kawa.
Przyznaję się, że ciężko jest mi przetrwać bez kawy i dlatego nie jestem w stanie zrezygnować z niej na stałe. |
Wtorek
Wtorkowe śniadanie to chleb razowy posmarowany cienko margaryną. Na chlebie wylądował tym razem łosoś wędzony z cebulką pokrojoną w wiórka. Na to dałam kleks gotowego sosu musztardowo-koperkowego. Szczerze mówiąc zastanawiałam się, czy dać ten sos, ale w końcu stwierdziłam, że to tylko odrobina i aż tak bardzo nie zgrzeszę ;-).
Tym razem na talerzu było owocowo i wylądowały na nim cztery klementynki. Do popicia jak zwykle kawa. |
Środa
W środę byłam bardziej głodna, dlatego moje śniadanie było bardziej obfite. Dwie kromki chleba pełnoziarnistego i mała kromka chleba ciabatta posmarowałam cienko margaryną. Z wczoram miłam resztki łososia, na którym wylądowały plasterki jajka, cebula i znowu kleks mojego ulubionego, aczkolwiek gotowego, sosu musztardowo-koperkowego. Dla uspokojenia sumienia zjadłam dwanaście rzodkiewek i tradycyjnie popiłam wszystko kawą. |
Czwartek
Łosoś się skończył, więc tym razem na chlebie pełnoziarnistym posmarowanyn cienko margaryną wylądowały cztery plastry włoskiej szynki serrano dwa plastry sera cheddar. Dodatkowo na talerzu wylądowało pół ogórka pokrojonego w grube plastry i cztery pomidorki koktajlowe. Popiłam wszystko herbatą. Czy wy też uważanie, że nie należy jeść razem ogórków i pomidorów? Muszę się przyznać, że sama nie zwracam na to większej uwagi. |
Piątek
W piątek na moim talerzu śniadaniowym zagościły dwie kromki chleba razowego posmarowane cienko margaryną. Do tego szynka gotowana i po dwa plastry plastry ogórka konserwowanego. Zastrzyk dla zdrowia stanowiły tym razem dwie duże marchewki i dwie klementynki. Do popicia zrobiłam tym razem herbatę miętową. Czym smarujecie chleb? Masłem czy margaryną? Ja używam przeważnie margaryny, bo masło wyjęte prosto z lodówki jest zazwyczaj bardzo twarde, a mnie nie chce się czekać. |
I to byłoby tyle z frontu śniadaniowego w poprzednim tygodniu. Co wy na to? Da się zjeść?
Komentarze
Prześlij komentarz